Ten projekt zajął mi około miesiąc. Miesiąc dla 50 sekund filmu. W tym pięć dni samego kręcenia. Reszta to dużo myślenia, przygotowania, scenariusz, montaż oraz oczywiście budowanie. Uwaga! Zachęcam najpierw do obejrzenia, a dopiero później do kontynuowania czytania, bo będą w tekście spoilery. Ah, i ostrzegam, akcja rozgrywa się dosyć szybko. Być może warto będzie obejrzeć całość ze 2 razy ;)
Już po seansie? To dobrze. W takim razie wracam do historii i zacznę od początku. Ciągle mam niesłabnącą fazę na budowanie rzeczy z Gwiezdnych Wojen. Trwa to już od dłuższego czasu. Uwielbiam też projektować i realizować własne pomysły. Nie bardzo chciało mi się budować kolejnego X-Winga czy Tie Fightera. Stwierdziłem, że największą satysfakcję sprawi mi wymyślenie i zbudowanie własnego pojazdu utrzymanego w stylistyce Star Wars z okresu około oryginalnej trylogii. I tak oto powstał K4L Shuttle Transporter.
Stosunkowo mały transportowiec, wyposażony w generator osłon o mocy 100 SBD, hipernapęd i silniki o mocy 500 KTU.
Już miałem robić zdjęcia i wrzucić go na bloga, gdy sobie pomyślałem, że tak smutno wygląda stojąc samotnie. Trzeba będzie jakąś scenerię dodać. A gdzie mu będzie najlepiej? Oczywiście na jakimś lądowisku. A jak lądowisko, to niech będzie w hangarze większego statku. I tak oto kombinując i gimnastykując się jak szalony, żeby nie dokupować więcej klocków, budowałem hangar i prowadzący do niego korytarz.
Misja się udała. Byłem bardzo zadowolony z efektu. Hangar z walającymi się częściami na ziemi i pozornym chaosem na ścianach wyglądał na wnętrze przemytniczego statku. I wtedy wpadł mi do głowy następny pomysł. A może by tak zamiast zrobienia zdjęć nakręcić film? Tak!
Wymyśliłem zarys fabuły i kilka ujęć pokazujących mojego MOCa. Byli szturmowcy, był Vader, był fajny przemytnik (który ginie na początku). Wymyśliłem też pociesznego robota B3-T1. No i rycerza Jedi. Lubię się trzymać kanonu i nie przepadam za zbyt dopakowanymi bohaterami. Musiałem więc powstrzymać moją wyobraźnię i rycerza Jedi pokonującego tysiące Imperialnych sługusów. Vader to w końcu jeden z najpotężniejszych kolesi w Galaktyce. Otoczony oddziałem Szturmowców. Nie, nikt go nie może pokonać. Jedi musiał uciekać, bo wie, że bezpośrednie starcie nie będzie miało pozytywnego dla niego zakończenia.
I tak dopracowując w kolejnych krokach scenariusz i same modele w końcu dotarłem do ostatniego punktu, czyli kręcenia filmu. Planowałem jak najwięcej uzyskać w obiektywie. To co widzicie to prawie surowy obraz. Żadnych blue boxów i wielogodzinnych obróbek obrazu. Ograniczyłem użycie efektów komputerowych do niezbędnego minimum.
5 dni było absolutnie wyjętych z życia. Gniłem w ciemnościach rozświetlonych lampami studyjnymi i LEDami. Łączyłem normalną pracę z działaniami w studio w wielogodzinne seanse kreatywności. Tylko kilka godzin snu na dzień. Schudłem prawie 2kg! Bo tak byłem wkręcony, że zapominałem jadać regularnie! No i nie wysypiałem się. Heh... Ale było warto. Mega radocha ze skończenia projektu. Bardzo mi zależało żeby się nie rozlazło to w czasie. Żeby się gdzieś nie rozmyło jako nigdy nie kończący się projekt. Wymagało to wielkiego samozaparcia i samodyscypliny. Ale udało się! Przy okazji, a może przede wszystkim, niesamowicie dużo się nauczyłem. I na pewno jeszcze wykorzystam tę wiedzę w przyszłości :)
17.12.2018
Muszę przyznać, że seria LEGO Chima nigdy jakoś specjalnie mi się nie podobała. Ale ostatnio przyjrzałem się bliżej niek...
19.07.2019
Wielokrotnie tu pisałem jak bardzo lubię klasyczną serię z lat 90'tych o nazwie M:Tron. Razem z Blacktronami skradli moj...
30.07.2019
Tym razem nietypowa produkcja. Umówiliśmy się w cztery osoby na zbudowanie wspólnej historii. Każdy zbudował jedną sce...
Komentarze